Historia Leśnego Grodu
Genesis
Grecy uważali, że na początku był chaos,
Biblia głosi, że początek zwiastowało słowo, z kolei Słowianie wierzyli, że
początkiem było światło, bezkresne morze i krążący nad przepastną otchłanią pod
postacią łabędzia Bóg Świętowit.
Grzegorz Śleziak: Jako podróżnik chaosem mogę nazwać różnorodność świata, ludzi
i kultur. Ostanie pięć lat spędziłem na zwiedzaniu krajów azjatyckich. Dzięki
tym doświadczeniom mogłem sprecyzować swoje myśli i wypowiedzieć słowo: ogród.
Przekonanie, które stanowiło jasność idei powstania ogrodu cały czas
towarzyszyło mi podczas twórczej pracy nad skrawkiem ziemi, gdzie chciałem
wydobyć harmonię z chaosu, słowo wśród wrzasku codzienności i odbić jasność
słońca na tafli rzeczywistości.
Tym jest życie bez przeżywania co podróż bez "bycia".
Obecne czasy skłaniają nas do ciągłego
biegu. Odruchowo robimy zdjęcia, zabytki budzą w nas zachwyt, jednak nie znamy
ich historii, śpimy w hotelach z klimatyzacją nie widząc ludzi którzy żyją tuż
obok. Podróżujemy tylko dla potrzeby nowości, a nie chęci poznania.
Będąc 3 miesiące w Indiach podczas
spotkania z Sai Babą, na które ludzie czekają po 4 lata uświadomiłem sobie jak
ważna jest chwila i jej kontemplacja.
Leśny Gród stanowił dla mnie wyzwanie
"uchwycenia chwili", chciałem by to miejsce mogło być przyjazne
środowisku rozważań człowieka. Przyroda i jej różnorodność skłania nas do
refleksji, daje odpoczynek i jest niezaprzeczalnym symbolem piękna. Tworząc
ogród chciałem objąć ją w całej swej rozmaitości wysadzając 100 tys. różnych
roślin, w tym orientalnej i egzotycznej flory. Mogą się tu cieszyć wolnością zwierzęta, ptaki, pawie,
bażanty, żółwie żyjące w naturalnych warunkach, różne gatunki ryb a także
kumkające żaby zielone
Będąc w Indiach spotkałem również Dalajlamę w
szpitalu cierpiącego na chorobę wrzodów żołądka. To zastanowiło mnie nad tym
jak człowiek, który jest przywódcą buddystów, wzór opanowania i spokoju może
cierpieć na chorobę zabieganej cywilizacji.
Następnie byłem w
Wietnamie, gdzie zobaczyłem jak buddyzm został pochłonięty przez panujący
komunizm, byłem świadkiem tego jak ustrój niszczy wierzenia ludzi.
Obserwacje te
zainicjowały myśl o stworzeniu rzeźb, które korespondują z kulturą i tradycją
Wschodu, a także są symbolem spokoju którego zaznałem obcując z buddystami,
poznając chińską sztukę życia tao. Dopiero żyjąc z ludźmi z ubogich krajów Azji
mogłem pojąć ich sposób myślenia, spokój i radość, która była obecna mimo
pozornej materialnej nędzy, jednak nie obezwładniła ducha tych ludzi.
Zadziwiające jest to,
że my ludzie żyjący w wymarzonej Europie, gdzie tak dużą rangę odgrywa
bezpieczeństwo i przepisy, które winny w pełni normować świat i dostarczać
spokoju, tak rzadko jesteśmy w stanie zdobyć się na uśmiech i tolerancję wobec
innych. Pseudospokój uzyskujemy niejednokrotnie dopiero po zażyciu tabletek
nasennych czy antydepresyjnych. Podobną prawidłowość zauważyłem również w
bogatszej części Azji jak Hong Kong, Tajwan, Chiny, gdzie pęd za fortuną
zatraca inne wartości i poczucie przynależności do danej kultury.
Zatem tworząc ogród przyświecała mi myśl by był on przystanią wyciszenia,
miejscem gdzie możemy zatrzymać się w biegu, zrelaksować i być otoczonym
namiastką różnych kultur. Jednak nie mogłem zapomnieć o naszych słowiańskich
korzeniach, więc ostatnią koncepcją wieńczącą dzieło jakim jest ogród jest Świętowit.
Ma on stanowić nawiązanie do tradycji i korzeni polskich. Chcę tym samym, by
ludzie docenili i pielęgnowali staropolską tradycję i byli jej świadom.
Cały czas usilnie
chcemy wdrożyć obce święta w naszą kulturę, takie jak chociażby Walentynki czy
Halloween, a przecież nasi przodkowie cieszyli się magią Świętojańskiej Nocy,
czy poszukiwaniem wymarzonego kwiatu paproci, który zakwita tylko raz, a kto go
znalazł, wg wierzeń, cieszył się dobrobytem i szczęściem. Dlatego Świętowit ma
być nawiązaniem do słowiańskich wierzeń, które będą formą dialogu z ówczesną
rzeczywistością.
Dlaczego powstał ogród i jakie pytania zadawali najczęściej tegoroczni odwiedzający?
Chciałbym na naszej stronie udzielić wszystkim, którzy odwiedzali mój ogród odpowiedzi na pytania, które najczęściej były zadawane.
Dlaczego powstał ogród ?
Na powstanie takiego pomysłu z pewnością
wpłynęło wiele czynników. Myślę, że istotną sferą każdego człowieka jest jego
dzieciństwo. Wówczas człowiek jest małym, ale bacznym obserwatorem wszystkiego,
co się dokoła dzieje. Rodzą się pierwsze
pozytywne i negatywne emocje, co w dużym stopniu rzutuje to na naszą
przyszłość.
Dzieciństwo to okres, za którym każdy z
nas czasami tęskni. W myśl tych słów śmiem twierdzić, że moje dzieciństwo
odegrało niebagatelną rolę w tworzeniu ogrodu. Wychowałem się w mieście, jednak
wakacje spędzałem u babci na wsi w Kamesznicy, pasłem i doiłem krowy w wieku
dwudziestu lat, odbierałem poród konia czy krowy, widziałem jak wykluwają się
kury, to było dla mnie wspaniałe przeżycie, uczestnictwo w naturalnym procesie
rozwoju. Wiem co to znaczy zmaganie się rolnika z pogodą, widziałem jak ważne
dla dziadka było siano, jak walczył, żeby mu je nie zalało, jak ciężko pracował
nosił ostrewki na ramionach po 10km, jak ręcznie kosił pole kosą, tego również nauczyło mnie to życie.
Obecnie zwiedzałem całą kulę ziemską, byłem w różnych
bogatych i biednych krajach. Wiedziałem ciężką pracę ludzi, a także
zmanierowane osoby dla których największym sukcesem życia jest mieć luksusowe
auto, parę kochanek, basem i mnóstwo kanałów telewizji. Taki styl życia
odrzuciłem, bo nie mam czasu na telewizję, prócz wiadomości, a pieniądze, które
wydałem na budowę ogrodu mogłyby starczyć na kilka pubów, gdzie leje się piwo i
szybko się bogaci ceną nieszczęścia wielu młodych ludzi, którzy czasami nawet
nieświadomie marnują czas i charakter. Jednak wybrałem inną drogę, długą,
mozolną bez basenów i BMW i to co robię jest wynikiem czystej radości i
fascynacji.
Chciałbym, aby ogród był dostępny dla wszystkich za
darmo, żeby każdy mógł się zapoznać z ludzką pracą, przyrodą, sztuką, lecz
koszty związane z utrzymaniem ogrodu i pracowników wymagają ogromnych nakładów
finansowych i ciężkiej pracy od rana do wieczora. Koszty związane z ogrodem są
całoroczne, a ogród funkcjonuje tylko przez 6 miesięcy. Budując Leśny Gród
przez 7 lat mozolnie i ciężko pracując zdawałem sobie sprawę, że parki i ogrody
botaniczne są nierentowne na całym świecie i dotowane przez miasta czy gminę,
ale świadom tego uważam, że nie jestem człowiekiem, który się wzbogacił na
sprzedaży alkoholu czy papierosów – niszczących ludzkie życie, które są
podmiotem tragedii wielu rodzin.
Przez 20 lat sprzedawałem sprzęt
medyczny ratujący życie ludzkie szwajcarskiej firmy Micro Life i Boneco
przeznaczony dla chorych dzieci (inhalatory, nawilżacze, termometry,
oczyszczacze powietrza). Piszę to dlatego, że doświadczając odwiedzin wielu
ludzi, telewizji, gazet często padało pytanie, skąd wziąłem pieniądze, czy
byłem członkiem mafii, czy miałem dom publiczny, który pozwolił mi się
wzbogacić, dzięki czemu mogłem zbudować ogród, by zaspokoić swoją próżność czy
snobizm.
Pomysł powstania ogrodu zrodził się wtedy, kiedy byłem
u Sai Baby w Indiach. Po pierwszych dwóch tygodniach pobytu zostałem przyjęty
na prywatną wizytę u Sai Baby. Chciałem się z nim spotkać, aby sprawdzić, czy
nie jest szarlatanem, do którego przyjeżdża codziennie 100 tys. ludzi z
całego świata, czy prawdą jest, że urodził przez usta złote jajo, czy materializuje
z powietrza tzw. Kardamon, który daje pielgrzymom na dłoń, czy rozdaje złote
sygnety. Podczas mojego pobytu pewnego dnia udałem się o 3 rano na plac, gdzie
klęczały już tysiące pielgrzymów i klęcząc zostałem tam do 7 rano, pozostając w
7 rzędzie, gdzie zostałem wylosowany na prywatną wizytę, dalej po wejściu na
plac klęcząc i wymieniając wzrok z bardzo szczupłym człowiekiem w
pomarańczowej tunice, widziałem jego siłę wzroku (do dziś go widzę) i jako
jedyny nie miałem koperty z życzeniami, czy dolegliwościami, od których on mnie
uwolni. Wtedy właśnie skinął głową przyzwalając na prywatną wizytę w cztery
oczy w towarzystwie dwudziestu innych osób. Na tym właśnie spotkaniu
powiedziałam o swoich oczekiwaniach wobec niego, o moich wątpliwościach
dotyczących jego osoby. Kończąc wizytę powiedział mi, że do mnie w przyszłości
będą przychodzić pielgrzymki ludzi – wtedy nie miałem jeszcze pomysłu i wizji
mojego ogrodu.
Dziś po pięciu
latach od otwarcia ogrodu i odwiedzeniu go przez tysiące ludzi
przypominają mi się te słowa. Wizytę u Sai Baby w Indiach jako jedną z wielu
podróży, które odbyłem w życiu będę pamiętał długo, gdyż dzięki niej
doświadczyłem wielu wspaniałych rzeczy. Rozmawiałem tam z ludźmi z całego
świata, ćwiczyłem jogę na dachu budynku o 7 rano, widziałem Słowaków i Czechów,
którzy dostali złoty sygnet, jadłem na stołówce, gdzie całodzienne wyżywienie
kosztuje 1 zł, a gotują tam wolontariusze z całego świata. Doświadczenia te zainicjowały moją drogę myśli do
tworzenia Leśnego Grodu.